JAK MASAŻ LOMI LOMI NUI MOŻE ZMIENIĆ TWOJE ŻYCIE?

Marta była panią architekt na tzw. życiowym zakręcie. Pewne trudne wydarzenia, których wtedy doświadczyła spowodowały, że spojrzała na świat z innej perspektywy. Dzisiaj mówi, że masaż Lomi Lomi Nui odmienił jej życie. Dlaczego tak się stało? Na czym polega wyjątkowość tego masażu? Co to znaczy, że ma transformująca moc? Czy ten masaż może odmienić także Twoje życie?


Zapraszamy do obejrzenia webinaru poprowadzonego przez Martę Gierczyńską, specjalistkę Hakuj Zdrowie od masażu Lomi Lomi Nui. Wolisz czytać, zamiast oglądać? Poniżej znajdziesz artykuł z podsumowaniem tematów, o których mówi Marta.

Czym jest masaż Lomi Lomi Nui?

Masaż Lomi Lomi Nui wywodzi się z Hawajów. Od wieków żywa była tam tradycja masowania, a wiedzę przekazywano z pokolenia na pokolenie. Lomi Lomi Nui był masażem świątynnym – przeznaczonym wyłącznie dla ważnych osobistości, które podejmowały decyzje dla społeczności. Wódz po takim masażu mógł wejść w inny stan świadomości – wyjść poza swoje ograniczenia i połączyć się ze światem ducha.

Istotne jest to, że Hawajczycy wierzyli, że człowiek jest wielowymiarową istotą. Zdawali sobie sprawę z tego, że jesteśmy nie tylko ciałem i umysłem, ale uwzględniali także duchową istotę. Masaż Lomi Lomi obejmuje wszystkie aspekty naszego bytu, także te duchowe. Właśnie dlatego porusza tak dogłębnie.

W zdrowym ciele zdrowy duch

Być może znacie to powiedzenie. Jest ono bardzo adekwatne do hawajskiego podejscia. Jeśli nasze ciało jest zdrowe, przekłada się to na stan naszego ducha. Działa to także w drugą stronę – jeśli duch nie jest szczęśliwy, ciało to odczuwa.

Zwróćcie uwagę na to, że cokolwiek pomyślimy – nasze ciało natychmiast zaczyna na to reagować. Poprzez ciało możemy wpływać na każdy aspekt naszego bytu.

Ciekawostką z bliższego nam geograficznie kręgu kulturowego jest angielskie słowo disease, oznaczające chorobę. Dis-ease czyli brak rozluźnienia. Hawajska filozofia nam o tym przypomina. Rozluźnione ciało to zdrowe ciało.

Skąd się biorą napięcia w ciele?

Napięcia mogą być konsekwencją tego, co robimy fizycznie z naszym ciałem – np.idziemy na siłownie, zmęczymy się, mamy zakwasy.

Nasze ciało reaguje także na emocje. Każda z nich niesie za sobą różne reakcje biochemiczne, które są związane z naszym układem hormonalnym i – w dużym skrócie, powodują napięcie lub rozluźnienie. Jeśli odczuwamy miłość, wdzięczność lub radość – nasze ciało będzie się rozluźniać. Będzie bardziej miękkie i elastyczne. Z kolei kiedy doświadczamy emocji takich jak złość czy frustracja, nasze ciało się napina.

Warto wspomnieć także o tym, że nie ma czegoś takiego jak dobre lub złe emocje. Często jest tak, że nie chcemy doświadczać tych trudniejszych – boimy się ich, odpychamy je. Jeśli nie zostaną one do końca przeżyte, jeśli nie damy im odpowiedniej dawki życzliwej uwagi – zostaną one w naszym ciele na dłużej.

Ważne jest także to, że nie ma nic złego w napięciu. Całe nasze życie polega na napinaniu się i rozkurczaniu, natomiast problem zaczyna się wtedy kiedy proporcje pomiędzy nimi są zaburzone, kiedy jest coraz więcej narastającego napięcia a coraz mniej rozluźnienia.

Na nasz organizm ma wpływ także to, jak myślimy. Jeśli będziemy kreować czarne scenariusze, nasze ciało na samą myśl o nich będzie się napinać. Inaczej dzieje się, kiedy odkładamy czarne wizje na bok i zaczynamy podchodzić do życia z otwartością i ciekawością.

Olbrzymi wpływ mają także nasze przekonania. Im mocniejsze, tym bardziej będą się one odbijać w naszym ciele.

Warto wspomnieć także o „duchowych” napięciach. Pojawiają się one wtedy kiedy czujemy, że utknęliśmy – np. w sytuacjach gdy nie działamy w zgodzie ze sobą.

Co zatem robić, aby odpowiednio zadbać o swoje ciało? Wsłuchujmy się w nie i bądźmy z nim w kontakcie, a z pewnością odwdzięczy się nam lepszym samopoczuciem.

Pamięć komórkowa

Wszystko, co dzieje się w naszym życiu – wszystkie wydarzenia i reakcje naszego ciała na konkretną sytuacje, zapisują się w naszym ciele, a dokładnie w naszej podświadomości. Jest ona bezpośrednio związana z naszym ciałem. Większość procesów, które odbywają się w nim, jest sterowanych z poziomu podświadomości.

Pamięć komórkowa dotyczy również naszego DNA. Jest coraz więcej badań, które potwierdzają wpływ emocji na kształtowanie łańcuchów nukleinowych. Dlatego napięcia (emocjonalne, mentalne) , przekonania i schematy zachowań możemy dziedziczyć również po naszych przodkach.

Jak działa pamięć komórkowa? Oto przykład: w dzieciństwie ugryzł Cię pies i Ty być może nawet tego nie pamiętasz, ale teraz kiedy tylko słyszysz szczekanie malutkiego psa, Twoje ciało natychmiast się napina.

Bardzo dobra wiadomość: Lomi Lomi Nui pomaga uwalniać pamięć komórkową.

Dlaczego warto uwalniać pamięć komórkową?

Dzięki temu, że pewne napięcia mogą zostać zredukowane czy uwolnione, nasze ciało zaczyna inaczej reagować na różne sytuacje.

Kontynuujmy przykład z psem. Na skutek ugryzienia w dzieciństwie teraz denerwujesz się na widok każdego psa. Jeśli uda Ci się uwolnić emocje, które wiążą się z tym wydarzeniem z przeszłości (na przykład strach lub gniew, że zabrakło przy Tobie kogoś kto mógłby Ci pomóc), uwolnisz ładunek energetyczny, który za tym stoi. Dzięki temu zmieni się Twoja relacja z tym, co było kiedyś i przestaniesz odgrywać programy, które utrudniają Ci życie (np. strach przed psami).

Moc intencji

Dopiero jeśli odpuszczamy to co jest stare, robimy miejsce na nowe. Tak długo jak będzie w nas pozostawała energia np. smutku, złości, żalu – tak długo będziemy przyciągać do swojego życia takie sytuacje, które będą nam o tym przypominać. Nawet jeśli z poziomu umysłu wydaje nam się, że coś udało nam się w życiu zmienić, to tak długo jak ciało tego nie puści, tak długo będzie to w naszym życiu pracować.

Intencja, którą podczas masażu każdy z nas może mieć, to rodzaj zaproszenia tego, co na to miejsce chcemy wstawić i jak się chcemy czuć.

Dzięki temu, że podnosimy swój poziom energii, nasze myśli i intencje mają olbrzymią moc.

Uzdrawianie dzięki miłości

Miłość jest siłą, która tworzy wszechświat. Właśnie dlatego kiedy spotykamy się z drugim człowiekiem i masujemy go tak ważne jest, aby to spotkanie mogło odbywać się w przestrzeni akceptacji, zrozumienia i jeśli się uda – miłości.

To co sprawia, że powstają napięcia czy choroby, których nasze ciało nie uwalnia na bieżąco wynika z tego, że w jakiś sposób się od tej miłości oddzielamy. Masaż Lomi Lomi Nui może stworzyć taką przestrzeń, w której osoba masowana może się jej poddać, poczuć ją.

Mówiąc o tym, że uzdrowienie pochodzi z wnętrza warto powiedzieć, że to nie osoba, która masuje jest jakimś cudownym uzdrowicielem. Jeśli po masażu wracamy do zdrowia to odbywa się to tak naprawdę dzięki naszej własnej decyzji. To jest ta nasza moc, która sprawia, że uruchamiamy w sobie procesy autoregenracji i zdrowienia oraz decydujemy się spojrzeć na świat i życie z zupełnie innej perspektywy. Osoba masażysty stwarza taką przestrzeń, aby to się mogło zadziać, ale to wszystko jest tak naprawdę efektem naszej indywidualnej decyzji.

Posłuchaj jak Marta mówi o miłości:

Ciało jest świątynią ducha

Hawajczycy mówią, że ciało jest świątynią ducha. Jeśli zaczynamy traktować drugiego człowieka właśnie w taki sposób – że jego ciało jest święte i ten człowiek jest istotą boską – wtedy taka osoba zaczyna się tak czuć.

Jeśli patrzymy na siebie z szacunkiem i zrozumieniem – ten potencjał i miłość właśnie zaczynają się otwierać. Bardzo często się zdarza, że podczas masażu ludzie mają wizję lub tzw. olśnienia. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że jeśli pozwolimy ciału się rozluźnić, zaczynamy lepszy kontakt z naszą osobistą prawdą.

Jakie potrzeby zaspokaja Lomi Lomi Nui?

Podstawową potrzebą każdego człowieka jest miłość, bliskość, dotyk, kontakt. Zobaczcie – możemy zdrowo funkcjonować jeśli czujemy się częścią jakiejś społeczności. To może być rodzina, to może być jakaś bliska osoba. My w głębi potrzebujemy relacji z drugim człowiekiem – potrzebujemy szacunku, akceptacji. Potrzebujemy rozluźnienia czy relaksu. Potrzebujemy też piękna. Długo jeszcze można by te potrzeby wymieniać, natomiast to, co daje nam ten masaż to nie tylko mówienie o tym, że tak jest – Lomi lomi Nui wnosi doświadczenie. Możemy tego wszystkiego doświadczyć od razu – jak to jest kiedy masażysta dotyka nas z miłością, szacunkiem i akceptacją. To często też bardzo dużo otwiera.

Sposób patrzenia na świat

Jeśli chcemy, aby zmiana po Lomi Lomi Nui była trwała, potrzebujemy zmienić także sposób naszego myślenia. To jest niesamowicie istotne, bo nawet jeśli uwolnimy jakieś napięcie z poziomu ciała, to jeśli nie zmienimy sposobu myślenia i patrzenia na różne rzeczy – wtedy to napięcie będzie wracać.

Marta mówi o tym więcej w tym filmie:

7 zasad Huny

Oto 7 zasad wyłonionych z hawajskiej filozofii – cudownych, praktycznych i prostych wskazówek, dzięki którym łatwiej nam nawigować swoim życiem.

Świat jest taki, jaki myślisz, że jest.
Wszystko jest możliwe, nie ma żadnych ograniczeń.
Energia podąża za uwagą.
Moment mocy jest teraz.
Miłość jest po to, aby przynosiła szczęście.
Cała moc jest w nas.
Skuteczność jest miarą prawdy.

To, co jest niezwykle istotne w tej hawajskiej filozofii to to, aby wziąć odpowiedzialność za swoje życie i swoje szczęście – dlatego, że to my kreujemy to, co się w nim dzieje i to my ponosimy odpowiedzialność za to, czy jesteśmy szczęśliwi czy nie.

Może to czasami nawet kogoś oburzyć, ale warto pamiętać, że ogromna moc tkwi w zmianie postawy. Możemy patrzeć na wszystko co w naszym życiu nie jako bagaż, ale zwrócić się ku sobie i otworzyć przestrzeń wdzięczności w nas. Potraktować te trudniejsze momenty jako prezent i jako wyzwanie – coś, co nas ukształtowało i dzięki czemu możemy odkrywać siebie.

Jeśli patrzymy na życie właśnie w ten sposób, to naprawdę – zaczynają się w nim dziać cuda.

Pamiętajmy o tym, że żyjemy po to, aby się cieszyć życiem i w każdym z nas jest moc, aby tak nim pokierować, aby do takiego punktu dotrzeć.

Hawajska filozofia niczego nie narzuca. Owszem, omawia niektóre zależności, które występują w świecie energii, w którym funkcjonujemy i mówi – sprawdź. Może to na Ciebie działa. Jeśli nie, poszukaj czegoś innego.

Kurs Lomi Lomi Nui online

Stworzyliśmy kurs internetowy, w którym Marta Gierczyńska mówi bardziej szczegółowo o filozofii Huny i pokazuje krok po kroku, jak wykonać masaż Lomi Lomi Nui. Jeśli chcesz nauczyć się masować, ale z jakichś względów nie możesz uczestniczyć w kursie stacjonarnym, kurs online jest dla Ciebie.

Dla kogo jest ten kurs?
– amatorów, których ciekawi praca z ciałem i uważny dotyk,
– specjalistów, których interesuje holistyczne podejście do człowieka,
– praktyków, którzy byli na kursie stacjonarnym i chcą odświeżyć sobie wiedzę,
– zapracowanych osób, które nie mogą wyjechać na kurs grupowy i chcą się uczyć w tzw. międzyczasie,
– szukających zmiany osób, które chcą odzyskać kontakt ze sobą,
– par, które chcą budować relacje oparte na zrozumieniu, akceptacji i miłości.

Więcej informacji o kursie znajdziesz TUTAJ.

Kurs automasażu

W ramach kursu Lomi Lomi Nui znajdziesz m.in. kurs automasażu. Możesz kupić go niezależnie. Chcesz nauczyć się tej formy pracy z ciałem?

Kliknij TUTAJ i dowiedz się więcej o kursie automasażu.

JAK WYKONAĆ TEST MIĘŚNIOWY?

Ciało nigdy nie kłamie. Jeśli nauczymy się słuchać naszego ciała i płynących z niego sygnałów, nie będziemy działać wbrew sobie. Okazuje się, że jest ono bardzo czułym wariografem, który potrafi odróżnić prawdę od nieprawdy, to co wspierające od tego co niewspierające, to co dla nas korzystne od tego, co niekorzystne.

Jednym ze sposobów na to, aby to sprawdzić jest test kinezjologiczny. Spopularyzował go dr David R. Hawkins. Był on wybitnym psychiatrą i nauczycielem duchowym, stworzył koncepcję Mapy Świadomości, spopularyzował i nauczał Technikę Uwalniania. Czy czytałeś nasz artykuł o Mapie Świadomości i Technice Uwalniania? Jeśli nie, kliknij tu.

Hawkins w swojej pracy badawczej wykorzystywał tzw. test kinezjologiczny (inaczej mięśniowy). Czym jest kinezjologia i test mięśniowy? Jak go prawidłowo wykonać i dlaczego nie zawsze działa? Jeśli zainteresował Cię ten temat, czytaj dalej.

Kinezjologia – co to takiego?

Kinezjologia to nauka o ruchu ciała człowieka (gr. kinesis – ruch i logos – uczyć się). W połowie XX wieku badania nad kinezjologią rozpoczął dr George Goodheart, który odkrył, że korzystne bodźce (takie jak zdrowe pożywienie czy dobre jakościowo suplementy) sprawiały, że mięśnie wzmacniały się, zaś negatywne bodźce (np. chemiczne słodziki) osłabiały je. W kolejnych latach naukowcy z dr Johnem Diamondem na czele doskonalili tę dyscyplinę. Sprawdzano nie tylko reakcje mięśni na żywność czy suplementy, ale także na emocje. Do jakich wniosków doszli naukowcy? Nasze mięśnie się wzmacniają, gdy testowana osoba jest uśmiechnięta i towarzyszą jej słowa pełne miłości. Z kolei mięśnie słabną w kontakcie ze słowami takimi jak “nienawidzę cię”, z odczuwaniem lęku, wstydu czy winy.

Dr David Hawkins zainspirował się tymi odkryciami i w 1975 roku rozpoczął badania nad reakcjami mięśni na pozytywne i negatywne bodźce.

Czym jest test mięśniowy?

Dr David R. Hawkins traktował test mięśniowy jako narzędzie, dzięki któremu można uzyskać prostą odpowiedź (tak lub nie) na zadane pytanie lub bodziec – osobę, przedmiot, ideę itd.

W praktyce test można przeprowadzić na 3 sposoby. Zawsze należy wykonywać go bez pośpiechu, w bezpiecznym i spokojnym miejscu. Najlepiej bez grającej muzyki i innych czynników, które mogą rozpraszać zarówno testowanego, jak i testującego.

Zdanie, które chce się zbadać pod kątem jego prawdziwości powinno zostać wypowiedziane w trybie oznajmującym w taki sposób, aby można było na nie odpowiedzieć „tak” albo „nie”. Co ważne – w przypadku pytania o przyszłość uzyskamy zawodne odpowiedzi. Przy pomocy tego narzędzia możemy odnosić się wyłącznie do przeszłości lub teraźniejszości.

Na co dzień test mięśniowy możemy wykorzystywać jako nasz własny personalizowany wykrywacz np. do sprawdzania korzystnych i niekorzystnych dla nas suplementów czy produktów żywnościowych, a także przede wszystkim do rozwijania swojej świadomości (np. poprzez sprawdzanie ograniczających przekonań).  

Jak wykonać test mięśniowy na kimś?

Test mięśniowy można wykonać na kilka sposobów. Najczęściej opisywany w książkach Hawkinsa jest ten, do którego przeprowadzenia są potrzebne dwie osoby – testowana i testująca. Badane zdanie może być wypowiedziane przez każdą ze stron. Moment, w którym pacjent skupia się na danej myśli lub przedmiocie jest chwilą, w którym siła ramienia powinna być testowana przez badającego. Badany powinien mieć zamknięte oczy, zdjęte okulary i nakrycie głowy. Z ramienia używanego do testu powinno się ściągnąć biżuterię.  

    • Osoba badana stoi, ma wyprostowane plecy. Jedna ręka swobodnie wisi wzdłuż ciała, druga jest wyciągnięta równolegle do podłogi. Łokieć wyprostowany. To właśnie ta ręka posłuży nam do testu mięśniowego. 
    • Badający stoi za plecami badanego. Trzyma 2 palce na jego nadgarstku i pcha nimi jego ramię w dół. Może wypowiedzieć wtedy słowo “oporuj” lub “opór”. Badany w tym czasie powinien starać się opierać pchnięciu – tak by ramię nie opadło.

W przypadku gdy wypowiedziane zdanie jest nieprawdziwe lub wykalibrowane na Mapie Świadomości poniżej 200 – mięsień słabnie. Z kolei jeśli zdanie jest prawdziwe, pozytywne – mięsień zachowa swą siłę i nie opadnie pod naporem ucisku.

Na początek – zanim zaczniemy właściwy test, należy wykonać kalibrację, test próbny – tzn. poprosić badanego o wyobrażenie sobie jakiejś postaci, w stosunku do której ma wyłącznie pozytywne skojarzenia (może to być postać rzeczywista – np. kochająca żona lub historyczna – np. Jezus), a następnie dla zobrazowania różnicy – wyobrażenie sobie jakiejś źle kojarzącej się postaci (np. Adolf Hitler). Można dokonywać kalibracji także poprzez wypowiedzenie zdania, o którym wiemy, że jest prawdziwe i które wiemy, że jest fałszywe.

Jak wykonać test mięśniowy na sobie?

Test mięśniowy można wykonać także samemu na sobie. Hawkins wymienia dwa sposoby na to, jak to zrobić.

Pierwszy polega na podniesieniu jakiegoś ciężkiego przedmiotu z mebla, który znajduje się na wysokości talii. W celu odpowiedniego skalibrowania w pierwszej kolejności należy powiedzieć zdanie, które wiemy, że jest prawdziwe i podnieść przedmiot. Następnie dla kontrastu należy skupić się na fałszywym zdaniu i ponownie podnieść przedmiot. Po tej prostej kalibracji można przejść już do zadania pytania i sprawdzenia czy przedmiot podnosimy z łatwością (wówczas jest to zdanie prawdziwe) czy z trudnością (nieprawdziwe).

Drugi sposób to tzw. metoda okręgu. Należy ściśle złączyć ze sobą kciuk i środkowy palec (tak by stworzyć nimi okrąg). Następnie lekko zgięty palec wskazujący drugiej dłoni próbuje go rozłączyć. Jeśli bez problemu możemy kciukiem rozłączyć okrąg – badane zdanie nie jest prawdziwe. Z kolei jeśli okrąg jest trudny do rozłączenia – nasze mięśnie są silne, więc zdanie jest prawdziwe.

Dlaczego test mięśniowy nie działa?

Niezależnie od metody wykonania testu, czasami jego wyniki są przekłamane. Powodów takiego stanu rzeczy może być wiele. Oto niektóre z nich, które podał David R. Hawkins w książce “Technika Uwalniania”:

  • osłabiona kondycja osoby badanej (związana np. z długotrwałym stresem),
  • podświadoma chęć badanego, aby z jakiegoś względu zamaskować swoją odpowiedź,
  • badany może mieć złe skojarzenia związane bodźcami, które są obecne podczas badania (może to być np. ton głosu badacza lub zapach perfum, których ten używa),
  • wykalibrowanie osoby badanej na mniej niż 200,
  • obniżone funkcjonowanie grasicy badanego. W takiej sytuacji ojciec testu kinezjologicznego, dr John Diamond zaleca zastosowanie tzw. „uderzenia grasicy” (ang. „thymus thump”). Gruczoł grasicy znajduje się tuż za wierzchołkiem mostka i jest głównym regulatorem akupunkturowego systemu energetycznego ciała. Aby go wzmocnić, trzeba uderzać kilkukrotnie tę okolicę zaciśniętą pięścią (w tym czasie należy się uśmiechać i myśleć o czymś przyjemnym, np. o ukochanej osobie). Przy każdym kolejnym uderzeniu można powiedzieć „ha-ha-ha”.

Ważne są intencje

Siła naszych mięśni i nasze ciało nie kłamie. O czym należy pamiętać podczas wykonywania testu? Przede wszystkim o tym, aby korzystać z testu zawsze w imię najwyższego dobra, z pozytywnymi intencjami. Hawkins podkreślał, że w klinicznych sytuacjach osobiste pytania mogą być zadawane wyłącznie wówczas, gdy jest to związane z celami terapeutycznymi pacjenta.

Test kinezjologiczny jest ściśle powiązany z innymi technikami stosowanymi przez dr Hawkinsa w swojej pracy. Jedną z nich jest Technika Uwalniania, o której przeczytasz tutaj.

Tekst: Magdalena Marek, Dobro z Natury


☎  Telefon: +48 696 256 086

MAPA ŚWIADOMOŚCI HAWKINSA I TECHNIKA UWALNIANIA

Czym jest świadomość i koncepcja Mapy Świadomości dr Davida R. Hawkinsa? Jaki wpływ na nasze życie i zdrowie mają towarzyszące nam na co dzień emocje oraz przekonania? Co robić, aby nie stać się ich ofiarą? Czym jest Technika Uwalniania i jak z niej korzystać? Tego wszystkiego dowiesz się z niniejszego artykułu. Zachęcamy także do pobrania nagrań z ćwiczeniami „Uwalnianie emocji”, przygotowanych przez dr n. med. Marzannę Radziszewską.

David R. Hawkins był wybitnym psychiatrą, ale także nauczycielem duchowym. Razem z noblistą Linusem Paulingiem napisał „Orthomolecular Psychiatry”, książkę uważaną do dziś za jedną z najważniejszych z dziedziny psychiatrii. Hawkins wykładał między innymi na Oxfordzie i Harvardzie, a także w różnych grupach religijnych – w świątyniach katolickich, protestanckich czy buddyjskich klasztorach. Całe swoje życie poświęcił podnoszeniu ludzkiej świadomości. Jak sam twierdził, jego głównym celem było poszukiwanie najskuteczniejszych sposobów niwelowania ludzkiego cierpienia.  

Czym jest świadomość?

Mówiąc o Hawkinsie, trzeba wyjaśnić jedno bardzo ważne słowo. Świadomość. To słowo, którego używamy na co dzień, ale często nie zastanawiamy się nad tym, czym ona tak naprawdę jest i jaka jest jej rola w naszym życiu.

Aby mówić o świadomości, przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nasze ciało nie może doświadczać samego siebie. Nasza noga nie ma zdolności by sama z siebie doświadczyć faktu swojego istnienia, tego gdzie się znajduje, jaką ma wielkość i jakie są jej życiowe zadania.

No dobrze. W takim razie jak to możliwe, że wiemy co się dzieje w ciele? Informacji dostarczają nam zmysły. To one tak naprawdę zdają nam relację z tego, co się dzieje w nas. Jednak zmysły, podobnie jak części ciała – nie mają możliwości doświadczania samych siebie.

Doświadczanie ciała zostaje zarejestrowane fizycznie w mózgu, ale postrzeganie zachodzi w czymś o wiele większym niż sam mózg – w umyśle. To właśnie dzięki polu energii umysłu możemy doświadczać mózgu i ciała. Natomiast… Nasz umysł i myśli także nie są w stanie doświadczać samych siebie. Możemy tego wszystkiego doświadczyć wyłącznie dzięki polu energii, które jest bardziej rozległe niż sam umysł – dzięki świadomości.

Tak więc podsumowując – dzięki świadomości wiemy, co dzieje się w umyśle. Z kolei dzięki umysłowi odbieramy wrażenia zmysłowe i świat zewnętrzny.

Mapa Poziomów Świadomości

David R. Hawkins jest autorem koncepcji Mapy Świadomości.  Mapa ta i odwołania do niej znajdują się we wszystkich jego książkach. Hawkins wraz z zespołem badawczym stworzyli Mapę przy pomocy testu kinezjologicznego – mięśnie osoby poddawanej badaniu wzmacniały się w reakcji na zdanie prawdziwe i osłabiały, w przypadku usłyszenia zdania fałszywego.

Oto przykład, w jaki kalibrowano poszczególne elementy Mapy:

„Jeśli samo utrzymywanie się przy życiu wynosi 1, wtedy moc miłości przekracza 200?” – mięśnie badanego dają silną reakcję, wskazują odpowiedź twierdzącą.

„Miłość przekracza 300?” – mięśnie badanego wskazują ponownie „tak”.

„Przekracza 400?” – odpowiedź znowu na „tak”.

„Miłość wynosi 500 lub więcej?” – ponownie na „tak”.

Kalibracja miłości ustalona zostaje na poziomie 500. Liczba ta została potwierdzona na „tak” przez wszystkich badanych.

W jaki sposób poszczególne poziomy Mapy mogą wspierać nasze zdrowie i życie? W jaki sposób mogą nas osłabiać?

Na mapie, przy każdym poziomie widzimy strzałkę. Przełomowy jest poziom 200. To poziom Odwagi. Powyżej strzałka jest skierowana w górę. Poniżej – w dół. Co to oznacza? Strzałka do góry oznacza oddziaływanie mocy. Moc jest wspierająca i płynie ze Źródła. Wzmacnia nasz organizm i życie. Wszystkie poziomy powyżej 200 są nazywane “dobroczynnymi” – następuje tutaj uwolnienie endorfin, czemu towarzyszy uczucie szczęścia i przyjemności. Dominuje tutaj prawa półkula, nasze emocje są wspierające a system meridianów zrównoważony.

Z kolei strzałka w dół oznacza oddziaływanie siły destrukcyjnej, “ciągnącej w dół”. Dominuje tu lewa półkula, adrenalina, zwierzęce instynkty i reakcje zorientowane na przetrwanie. Człowiek na tych poziomach jest zestresowany, jego system meridianów zakłócony, a ciało podatne na choroby.

Mówiąc o Mapie Świadomości warto wspomnieć, że każdy z nas może być na różnych poziomach w zależności od danej sytuacji czy obszaru życia. Jedna osoba może być na poziomie wstydu w związku, na poziomie akceptacji w relacjach ze swoimi dziećmi, a na poziomie odwagi w pracy.

Czym jest choroba według Hawkinsa?

Choroba jest wołaniem naszej świadomości o zwrócenie uwagi na coś, nad czym trzeba popracować. Powinniśmy nauczyć się patrzeć na choroby jak na lekcje, które pojawiają się w naszym życiu  po to, abyśmy uzdrowili cząstkę siebie.

Choroba mówi: „Spójrz na mnie. Proszę, uzdrów to, co sobą oznaczam i symbolizuję. Ulecz winę, nienawiść do siebie i ograniczające formy myślowe. Proszę, wznieś się na odpowiedni poziom, by mnie pokochać, tak, abym została wyleczona”.  

Wg Hawkinsa powinniśmy podziękować swoim chorobom. Możemy np. dotknąć swojego ciała z akceptacją i miłością i powiedzieć: “Dziękuję Ci wrzodzie. Już rozumiem. Zmusiłeś mnie do przyjrzenia się sposobowi, w jaki potępiałem siebie, oraz temu, że siebie nie kochałem”.

W jaki sposób możemy namierzyć cząstki siebie, które wymagają uzdrowienia? Zamknij oczy i zastanów się czy istnieje w Twoim życiu coś, z powodu czego się boisz, masz poczucie winy, napięcie czy emocje, które Cię nie wspierają (pomocna w tym będzie Mapa – zobacz uczucia wykalibrowane poniżej 200, ze strzałką w dół).

Następnie postanów, że chcesz zamienić to, co niewspierające na to, co Cię wspiera. Kluczowa jest tutaj moc szczerej intencji, która wznosi całą energię świadomości i zestraja ją, w wyniku czego zaczynamy odbierać świat w inny sposób. Energia ta sprawia, że zaczynamy widzieć świat z poziomu współczucia, wybaczenia i uzdrowienia. Akceptacja jest tu kluczowym słowem. Trzeba wejrzeć we własną świadomość, być gotowym na wszystko to, co się zamanifestuje i zrozumieć, że cokolwiek dzieje się w naszym życiu, zachodzi po to, by zostało uzdrowione.

Choroba a umysł

Według Hawkinsa ciało zawsze robi to, w co wierzy umysł. Dzieje się tak dlatego, że energia naszych ciał fizycznych jest wykalibrowana na ok. 200, natomiast pole energii umysłu – nawet  na 499. Rozsądek, logiczne myślenie i intelekt są wykalibrowane na 300-400. Jaki wysuwa się z tego wniosek? Ciało robi to, co każe mu silniejszy od siebie umysł.

Każdy z nas jest zależny od tego, o czym myśli, w co wierzy i jakie są programy jego umysłu. Każdy z nas, od dziecka, jest poddawany programowaniu setki, jak nie tysiące razy. „Masz brzydkie uszy”, „W naszej rodzinie często choruje się na serce”, ” Otyłość jest częsta w naszej rodzinie”, „Jajka to sam cholesterol, a on wywołuje choroby serca”, „W twoim wieku musisz uważać na wątrobę” itp.

Podobnie umysł programuje się np. podczas oglądania telewizji (zwłaszcza wiadomości, reklam koncernów farmaceutycznych, producentów spożywczych i kosmetycznych). Warto dodać, że wg Hawkinsa czasami w mediach panuje „moda” na jakąś chorobę – poprzez ciągłe słuchanie o niej umysł daje się złapać w jej program, w jej system wierzeń i wszystko, co się za nią chowa. Wreszcie na skutek tego działania umysł nakazuje ciału zachorowanie i wytwarza odpowiednie symptomy.

Wszystko to odbywa się na poziomie podświadomości i często nawet nie zdajemy sobie sprawy z funkcjonowania niektórych programów zapisanych w nas w ten sposób. Odbijają się one jednak później w naszym życiu.

Jak unieważniać niewspierające przekonania?

Przede wszystkim musimy być obecni w tu i teraz – obserwować swoje myśli i emocje po to, aby przyjrzeć się swojemu życiu i odnaleźć zakodowane w podświadomości programy choroby. Należy je chwytać i wyrobić w sobie nawyk natychmiastowego poprawiania ich poprzez wypowiadanie zdań prawdziwych, np.: „Jestem nieskończoną istotą, która nie jest od tego programu zależna”, „Ten program nie ma na mnie wpływu”, „Podlegam jedynie temu, o czym myślę”, „Unieważniam to. Nie jestem już od tego zależny. Zamiast tego wybieram miłość do siebie”.  

Technika Uwalniania

W przetransformowaniu niewspierających emocji i odczuć pomocna będzie technika uwalniania. Jej twórcą był Lester Levenson, a David Hawkins ją rozwinął i spopularyzował.

Jak stosować Technikę Uwalniania?

  1. Uświadom sobie destrukcyjne uczucie – nie próbuj przed nim uciekać, tłumić go czy wypierać.
  2. Bądź z nim w kontakcie – nic w nim nie zmieniaj, wyraź zgodę na to, co czujesz. Dzięki temu uwolnisz ukrytą za nim energię. Po prostu odczuwaj je bez obawiania się go, bez opierania się mu, bez potępiania go. Nie próbuj go zmieniać. Porzuć wszelkie osądy i pamiętaj, że to tylko uczucie (coś wyłącznie twojego, subiektywnego, wewnętrznego).
  3. Uczucie, któremu pozwalamy trwać i któremu się nie opieramy samo zniknie, kiedy wyczerpie się napędzająca je energia. Daj sobie na to czas.
  4. Pamiętaj, aby w czasie uwalniania i odpuszczania skupić się na uczuciu samym w sobie, a nie na towarzyszącym mu myślom. Ważne jest także to, aby starać się nie myśleć o samej technice, a po prostu wykonywać ją. Kiedy odnosisz wrażenie utknięcia w danym uczuciu, nie opieraj się mu – wczuj się w nie, pozwól mu trwać aż do jego całkowitego wyciszenia.
  5. Uwolnienie następuje w momencie, kiedy poczujesz lekkość i szczęście, niemal jak „na haju”. Oznacza to, że cała energia związana z destrukcyjną emocją czy odczuciem wyczerpała się.

Działanie Techniki Uwalniania

To, co zostaje przez nas w pełni uwolnione, znika z naszej świadomości. Właśnie dlatego często wydaje nam się, że stosowanie Techniki Uwalniania nie działa (zwłaszcza, że metoda ta jest niewiarygodnie prosta do zastosowania). Według Hawkinsa jest to bardzo powszechne zjawisko u osób, które rozwijają swoją świadomość. W związku z tym dobrze jest prowadzić notatnik, aby śledzić własne postępy – dzięki dziennikowi łatwiej możemy sobie przypomnieć jakie reprezentowaliśmy postawy zanim rozpoczęliśmy proces uwalniania.

Czasami z kolei to nasze własne ego stawia opór podczas stosowania Techniki. Jest tak, ponieważ uwalniamy programy, które stosowaliśmy przez całe lata i ego zwyczajnie nie chce dopuścić do zerwania z nimi. Wg Hawkinsa taka sytuacja wbrew pozorom oznacza postęp i przybliżenie do uwolnienia się od jego dominacji.

Dr David R. Hawkins twierdzi, że w którymś momencie każdy, kto stosuje tę technikę zadaje sobie pytanie: co się stało ze światem, że jest bardziej przyjazny do życia? Odpowiedź jest prosta – to nie świat się zmienił… To wewnętrzna transformacja i zmiana ograniczających przekonań sprawiły, że życie wydaje się być coraz piękniejsze. Zmienia się nie tylko nasza postawa, ale także rozwijają się zupełnie nowe umiejętności.

Przede wszystkim podczas stosowania Techniki wzrasta wewnętrzne poczucie sprawczości – zaczynamy realizować podjęte decyzje bez negatywnego nastawienia i strachu. Zmienia się postawa z „nie dam rady” na „potrafię”. Łatwiej jest osiągnąć życiową satysfakcję, gdy mamy poczucie, że wszystkie podejmowane przez nas decyzje są właściwe. Nie bez znaczenia jest także kwestia poszerzenia horyzontów, zwiększanie własnej uważności, rozwoju psychicznego i emocjonalnego, a także pojawienie się nowych talentów, o których istnieniu nie miało się wcześniej pojęcia,

Stosowanie techniki uwalniania jest rekomendowane przez dr n. med. Marzannę Radziszewską, specjalistkę Hakuj Zdrowie.

Kliknij tutaj, aby pobrać stworzone przez nią darmowe nagrania, które poprowadzą Cię przez tę technikę.

Tekst: Magdalena Marek, Dobro z Natury


☎  Telefon: +48 696 256 086

JAK ZADBAĆ O SWOJĄ KOBIECOŚĆ?

W tym artykule poznasz kilka sposobów na to, jak zaopiekować się niezwykle istotną częścią siebie – swoją kobiecością. Dowiesz się także jak nauczyć się słuchać sygnałów płynących z ciała  i zaprzyjaźnić się z nim – i ze sobą. 

Dlaczego warto się ze sobą zaprzyjaźnić?

My kobiety często jesteśmy same dla siebie bardzo surowe i nie potrafimy spojrzeć na siebie życzliwym okiem. Zamknij oczy i zastanów się przez chwilę. Jak się czujesz sama ze sobą? Czy kochasz i akceptujesz swoje ciało? A może z nim walczysz? Czy czujesz się w nim bezpiecznie? Czy potrafisz siedzieć sama w ciszy i NIC nie robić? Nie patrzeć na smartfon, nie słuchać radia, nie mówić? Wiele z nas nie przepada za takimi sytuacjami. Jak myślisz dlaczego?

Często nie chcemy słyszeć same siebie. Boimy się, że usłyszymy wtedy swój prawdziwy głos, że wyjdą jakieś “trupy z szafy”, przypomną nam się sytuacje, do których nie chcemy wracać. Jeśli nie przepracowałyśmy swojej przeszłości, często siedzi w nas nieutulone dziecko, które chce zostać dostrzeżone czy dwudziestoparolatka, która nie potrafi mówić o swoich problemach.

Jeśli podejmiesz świadomą próbę nawiązania wspierającej i pełnej życzliwości relacji z samą sobą, nauczysz się słuchać tego, co Twoje ciało ma Ci do przekazania. Twoja kobiecość się rozbudzi, a w Twoim życiu pojawi się więcej spokoju i akceptacji.

Daj sobie czas na to, aby podelektować się swoją obecnością. Wyłącz telefon i spróbuj nawiązać relację z najważniejszym człowiekiem w Twoim życiu – ze sobą. Możesz pójść na spacer, wziąć relaksującą kąpiel, potańczyć do ulubionej muzyki. Jestem przekonana, że masz swój własny sposób na podarowanie sobie uwagi. Obserwuj w tym czasie swoje ciało, swoje reakcje. Naucz się traktować siebie jak swoją najlepszą przyjaciółkę. Najlepiej jeśli mogłabyś wpleść takie „randki ze sobą” do swojej rutyny. Możesz ustalić sobie jeden dzień w tygodniu, w którym poświęcisz całą swoją uwagę sobie.

Dlaczego wstydzimy się miesiączki?

Miesiączka w naszej kulturze jest zupełnie nieobecna. Nie mówi się o niej głośno. Doświadczanie miesiączki jest wyrzucone poza nawias. To bardzo ważne – ponieważ oznacza, że część naszej kobiecości została uznana za brudną czy wstydliwą. Wiele z nas uważa wręcz, że krew miesięczna jest ohydna. Kultura nas uwarunkowała, aby o tym myśleć w ten sposób. Specjalistka od cyklu miesięcznego, Natalia Miłuńska mówi wprost, że tak olbrzymie wyparcie tak ważnej części nas samych, może generować fizyczny ból – ból, który przejawia się jako ból miesiączkowy.

Bolesne miesiączki wg Psychobiologii

Podobne zdanie na ten temat ma ekspertka z Akademii Psychobiologii, dr n. med. Marzanna Radziszewska-Konopka. Zastanawiając się nad przyczyną bolesnych miesiączek, zaleca ona spojrzeć także np. na to, czy pod koniec miesiąca nie towarzyszy nam stres związany z finansami – czy dotrwam „do pierwszego”? Bolesne miesiączki to może być także konflikt związany z możliwą ciążą lub niezaakceptowanie jakiejś części swojej kobiecości. Chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat? Posłuchaj fragmentu z 5 modułu Akademii Psychobiologii.

Jaki wpływ na nas ma cykliczność?

W naszej kulturze często zdarza się, że chcemy być aktywne 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Czasami ciężko nam zwolnić i dać sobie przyzwolenie na to, aby spojrzeć wgłąb siebie. Traktujemy miesiączkę jako “zło konieczne”, nikt nas nie nauczył, że możemy z niej czerpać – że jest to moment na to, aby się zatrzymać i zregenerować na cały kolejny miesiąc.

Nasz cykl miesięczny można porównać do faz księżyca.  Comiesięczna owulacja to swego rodzaju osobista pełnia – gdy jesteśmy gotowe do działania, mamy więcej energii i jesteśmy ekstrawertyczne. Z kolei menstruację możemy porównać do nowiu – kiedy potrzebujemy więcej odpoczynku, zwiększa się nasza wrażliwość i poziom odczuwania.

Dlaczego warto zaakceptować siebie i swoje ciało?

Poczucie akceptacji jest niezwykle ważne w kontekście opiekowania się swoją kobiecością. Mamy tendencję do myślenia, że “będziemy mogły się zaakceptować, jeśli …” – zrzucimy 5 kilogramów, znajdziemy partnera, lepszą pracę itp. Gonimy za ideałem z przyszłości. Przez to nie jesteśmy w stanie w pełni cieszyć się swoim życiem i tym, co się dzieje tu i teraz. W takiej sytuacji zawsze będzie Ci się wydawało, że czegoś Ci brakuje – że jesteś niedoskonała i niekompletna.

To bzdura. Jesteśmy doskonałe w każdym calu. Każda z nas. Dopiero kiedy zmienimy swój sposób myślenia, będziemy mogły nawiązać pełen akceptacji związek ze sobą i swoim ciałem.

To ważne, ponieważ kiedy słuchamy sygnałów, które wysyła nasze ciało, możemy odkryć sposoby na polepszenie naszego stanu zdrowia.

Co zrobić, aby nawiązać lepszy kontakt ze swoim ciałem? Przede wszystkim należy podjąć świadomą decyzję, że chce się wyruszyć w podróż w głąb siebie. To pierwszy i najważniejszy krok. Drugim jest świadome kreowanie sytuacji, w których możemy być sam na sam ze sobą.

Wiem, że to czasami może być trudne. Jesteśmy przepełnione różnymi emocjami czy uczuciami, które trudno nam zaakceptować. Media pokazały nam wizerunek idealnej kobiety i w momencie, jeśli wyglądamy inaczej myślimy sobie – „no cholera, coś jest ze mną nie tak…”.

Dlatego właśnie zachęcam Cię dzisiaj do tego, abyś przestała myśleć o tym, jak to będziesz szczęśliwa kiedyś, kiedy zrobisz to czy to. Zacznijmy być szczęśliwe już teraz. Od tej sekundy 🙂 Zaakceptujmy siebie takimi, jakimi jesteśmy. Nie walczmy ze sobą, dajmy sobie akceptację i spokój.

Dlaczego nie warto walczyć z chorobą?

Często w kontekście zdrowia i choroby używa się metafory walki. Mówi się: “walczę z Hashimoto”, “walczę z rakiem”, “walczę z bólem głowy”…

Od zawsze to sformułowanie wydawało mi się wyjątkowo nietrafione. Jeśli będziemy “walczyć” z naszymi chorobami – nie poczujemy się lepiej. Będziemy czuły wewnętrzne rozdarcie – dlatego, że walczymy z czymś, co należy do nas. A jeśli walczymy z czymś co należy do nas – to tak jakbyśmy walczyły same ze sobą. Wyobrażam to sobie jako walkę pomiędzy prawą a lewą ręką. Której ręce kibicujesz? Która by nie wygrała – z jednej strony będziesz zwyciężczynią, a z drugiej przegraną.

Choroba daje nam znak. To nasz sprzymierzeniec, w nie wróg. Pięknie mówi o tym Anja Miłuńska, która potraktowała raka jako swojego sojusznika. Pomógł jej on wyjść z sytuacji, w której sama nie potrafiła sobie poradzić.

Popularne w rozwojowych kręgach stwierdzenie, że choroba ma tylko i wyłącznie źródło w tobie jest niesamowicie szkodliwe, ponieważ w łatwy sposób może nakierować pacjenta na ścieżkę poczucia winy. Wg Aniji Miłuńskiej na nasz stan zdrowia wpływa wiele różnych czynników. Jednym z nich są podejmowane codziennie świadome i nieświadome wybory.

Dlaczego warto obserwować swoje myśli?

Cała moc jest w nas. Mówi o tym jedna z zasad huny – Mana. Poprzez nasze myśli mamy niezwykłą moc tworzenia. Możemy wybrać to, co zasilamy swoimi myślami. Przestać zasilać to, co nie sprawia nam radości i czego nie chcemy doświadczać i przekierować uwagę na budowanie takiego życia, które sprawia nam przyjemność. To jest nasza decyzja.

Posiadamy ogromną moc, ponieważ mamy możliwość samodzielnego decydowania o tym, w jaki sposób będziemy postrzegać różne trudne sytuacje.

Być może są w Twoim życiu jakieś sfery, w których nie czujesz się do końca komfortowo. Huna przypomina o tym, jak wiele zależy od Twojego sposobu patrzenia na daną sytuację. Jeśli nie jest Ci z nim dobrze, możesz wybrać inny. Możesz spojrzeć na okoliczności konstruktywnie – nie z poziomu roli ofiary, ale z poziomu twórcy swojego życia.

Nawet w trudnych sytuacjach możemy nauczyć się dostrzegać to, co one dla nas przynoszą. Zastanów się jaka jest w tym mądrość dla Ciebie.

Dlaczego warto pielęgnować wdzięczność?

Skupienie się na pozytywach sprawi, że małymi krokami zaczniesz zmieniać swój stosunek do świata. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach znajdą się jakieś rzeczy czy sytuacje, za które możesz być wdzięczna.

Jesteś zdrowa? Masz cudne dzieci? Jesteś posiadaczką pięknego uśmiechu? Masz dach nad głową? To wystarczające powody, by poczuć za nie wdzięczność. Zamknij oczy i zastanów się nad tym, za co jesteś wdzięczna. Na pewno znajdziesz coś co lubisz, coś co doceniasz, z czego jesteś zadowolona.

Możesz stworzyć swój rytuał wdzięczności – codziennie przed pójściem spać zastanowić się nad tym, co takiego przyniósł miniony dzień, za co jesteś wdzięczna. Z czasem w Twoim mózgu wytworzą się nowe ścieżki neuronowe a pozytywne podejście stanie się Twoim sposobem na życie.

Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Kalifornijskim pokazują, że odczuwanie wdzięczności reguluje poziom kortyzolu, zmniejsza ilość negatywnych myśli i chęć na narzekanie. W wyniku pielęgnowania wdzięczności poprawia się także nasz nastrój i wzrasta ilość energii życiowej.

Moc dotyku

Dotyk jest naszym systemem porozumiewania się ze światem. To niezwykle istotny zmysł, który pozwala poczuć głęboko w swoim wnętrzu to, co na zewnątrz.

Pełen łagodności i akceptacji dotyk nie oddziałuje tylko na ciało. Pozwala także oczyścić umysł i poczuć się lepiej. Jeśli jest wykonywany w bezpiecznej i przyjemnej atmosferze, pozwala usłyszeć swój głos i nawiązać ze sobą bardziej wspierającą relację. Sprawia przyjemność zarówno masowanemu, jak i masującemu.

Stworzyliśmy kurs online masażu Lomi Lomi Nui, w którym Marta Gierczyńska, doświadczona nauczycielka tej formy pracy z ciałem, pokazuje i omawia masaż krok po kroku. W kursie znajdziesz także kurs automasażu i wykłady o hawajskiej filozofii.

Kobiecość i męskość według Psychobiologii

Jeśli interesujesz się Psychobiologią i chcesz dowiedzieć się więcej o tym, w jaki sposób nasze emocje, doświadczenia lub negatywne przekonania mogą wpływać na Twoje samopoczucie i stan zdrowia wszystkich stricte kobiecych elementów Twojego ciała, zachęcam do zapoznania się z 5 modułem Akademii Psychobiologii – Gruczoły piersiowe i układ rozrodczy.

Tekst: Magdalena Marek, Dobro z Natury

BOLESNA MENSTRUACJA. JAK SOBIE Z NIĄ PORADZIŁAM?

W czasach szkolnych, czyli ponad 30 lat temu, dowiedziałam się, że mam macicę. Oczywiście wcześniej wiedziałam, że jestem dziewczynką. Ale dopiero wraz z menstruacją gwałtownie i bardzo boleśnie poczułam że MAM MACICĘ i JESTEM KOBIETĄ.

Bolesna menstruacja

Odkąd pamiętam, dość nieregularnie, choć systematycznie, mniej więcej raz w miesiącu wiłam się z bólu. Już na kilka dni przed nadchodzącą miesiączką zaopatrywałam się w baterię leków przeciwbólowych i nie planowałam żadnych dalszych wypadów. A gdy wybijała godzina zero bladłam ze strachu a oczy zachodziły mi mgłą. Połykałam kilka tabletek i wsuwałam pod kołdrę. Ból nadchodził falami. Coraz silniej i gwałtowniej, paraliżując kolejne rejony, podbrzusze, potem dolne plecy, uda, łydki i na końcu stopy. Często towarzyszyła mi biegunka i wymioty. Otumaniona lekami, bladozielona i wilgotna, w bezruchu i ciszy trwałam tak 2-3 dni… aż wreszcie przychodziła ulga… ulga aż do następnego razu.

Medycyna konwencjonalna – taka norma

Nikt nie był mi w stanie pomóc. Raz moja mama zabrała mnie do ginekologa. Pan doktor zebrał wywiad, zbadał i orzekł: lekkie tyłozgięcie macicy, reszta w normie. Tak po prosu niektórzy mają i już. I przepisał leki przeciwbólowe. Potem byłyśmy jeszcze u jednego i u następnego. I nic. Zmieniały się tylko leki, które mogli mi zaproponować.

Antykoncepcja i hormony

Jak trochę podrosłam, jedna z moich koleżanek powiedziała mi, że odkąd zaczęła stosować antykoncepcję hormonalną przestał ją boleć brzuch. Udałam się więc i ja do przychodni po receptę na tabletki antykoncepcyjne. I zadziało! Cud! Po raz pierwszy w życiu nie bolał mnie brzuch, miesiączka nie była krwotoczna i żadnych innych objawów. Cieszyłam się tym, choć gdzieś w głębi czułam że to tylko pozorne zwycięstwo. Aż pewnego dnia moja dobra znajoma wypłakała mi się, że chciałaby mieć dziecko i nie może bo jej macica po wielu latach antykoncepcji hormonalnej jest zrujnowana. Nie! – pomyślałam – tak być nie może! Z dnia na dzień rzuciłam sztuczne hormony. Bóle powróciły. Choć teraz już jedno wiedziałam na pewno – MOJA MACICA JEST W PORZĄDKU! Musi być jakaś inna przyczyna, która powoduje takie skutki. Chaos hormonalny? Nierównowaga metaboliczna? Słabe ukrwienie? Nadpobudliwość nerwowa? No i rozpoczęłam poszukiwania.

Ruch – jest znacznie lepiej

Zapisałam się na regularne zajęcia sportowe. Po 3-4 miesiącach moje comiesięczne dolegliwości znacznie osłabły. Ból trwał już nie dłużej niż 2 dni, reagował na środki przeciwbólowe umożliwiając mi np. pójście do pracy, w skuleniu i z lekko zieloną twarzą, ale jednak. Przestałam wymiotować, a siła biegunki znacznie osłabła. Z perspektywy czasu uważam również, że nie bez znaczenia było, iż wybrałam dla siebie karate. Zdecydowanie sport, który nie jest dla grzecznych dziewczynek!

Po dwóch latach treningów nabawiłam się kontuzji kolana. Z tej okazji najpierw miałam rehabilitację, a potem zapisałam się na jogę. Zaświtała mi wtedy myśl bardziej precyzyjnego i ukierunkowanego działania, by ZADBAĆ O SIEBIE I SWOJĄ MACICĘ. Ćwiczyłam, studiowałam, sprawdzałam, szukałam, wczuwałam się i obserwowałam. Wiedziałam już co rozluźnić, co napiąć, jak poprawić krążenie w odpowiednim rejonie i jak pobudzić, czy wyhamować impulsy nerwowe. Efekt? Naprawdę dobry. Lekki ból menstruacyjny trwający nie dłużej niż jedną dobę. Po zażyciu tabletki, znikał zupełnie. A przy okazji zostałam fizjoterapeutą i nauczycielem jogi – wyraźny coaching mojej macicy i ciała 😉

Ciąża, poród – jestem Kobietą

No i pewnego dnia zaszłam w ciążę. Byłam dumna, bez specjalnych starań, choć miałam już swoje lata – znaczy zdrowe ciało i sprawna macica. Cieszyłam się ogromnie, choć dość szybko zweryfikowało się, że macica może i sprawna (uff…) ale to zdrowie… No nic, robiłam co umiałam by podtrzymać, tę jak się okazało chwiejną, równowagę metaboliczną. Ćwiczyłam ciało, ćwiczyłam oddechy i dbałam o to co jem. Dziecko zdrowe i ja dotrwałam do porodu. Miałam nawet skurcze przepowiadające, woooow – MACICA MA MOC!

No i bach…

Najpierw brak akcji porodowej, a to już dwa tygodnie po terminie i łożysko się zaczęło odklejać… macica milczy. Decyzja – podłączamy do oksytocyny. Urządzenie wstrzykuje mi oksytocynę co kilka minut, macica się kurczy, choć samodzielnie nie podejmuje pracy. Mija 15 godzin i nic. Decyzja – cesarka. Jest, udało się! Dziecko zdrowe. Ale…. macica milczy. Popłoch na sali operacyjnej, aparatura pika, krwotok, a tu środek nocy, płyny, dzwonią po ordynatora, transfuzja, narkoza… Obudziłam się następnego dnia. Gdzie się nie dotknę to jakaś rurka wystaje z mojego ciała. Cudem przeżyłam. Dowiaduję się również, że cudem mam jeszcze macicę. Światło za głową widziałam jeszcze przez kilka dni. Bardziej niż kiedykolwiek czuję, że JESTEM KOBIETĄ, JESTEM MATKĄ i MAM MACICĘ.

Macierzyństwo

W pierwszym okresie po porodzie byłam poraniona i strasznie obolała. Trzymałam jednak w objęciach moje ukochane dziecko! Powstało w mojej macicy! Wiedziałam, że nie ma teraz takiej siły, która powstrzyma mnie przed rozwikłaniem TAJEMNICY MOJEJ MACICY. Bardzo powoli, ostrożnie, w skupieniu i z pełną determinacją: ćwiczyłam, oddychałam, prowadziłam różne terapie oczyszczające, badałam połączenia psycho-fizyczne, szukałam w historiach rodzinnych, weryfikowałam wierzenia i poglądy wdrukowane w mój umysł. Miesiączka wróciła dopiero po dwóch latach od porodu, a teraz minęły kolejne cztery lata.

Moja miesiączka wygląda tak:
– Nie ma bólu – o tym, że nadeszła dowiaduję się w toalecie, gdy zobaczę krew.
– Pojawia się regularnie co 27 dni.
– Jest jasno czerwona – kiedyś myślałam, że to niemożliwe, była brunatna, lub brunatnoczerwona z dużą ilością skrzepów.
– Trwa 3-4 dni.
– Niezbyt obfita (wyraźnie kiedyś były to małe krwotoki), wypływa głównie wtedy, gdy robię siku, więc jeśli go nie wstrzymuję, mogłabym nie używać podpasek – a zastanawiałam się kiedyś jak radziły sobie panie w dawnych czasach czy kobiety zamieszkujące dzikie tereny – proste!

Rozwikłanie tajemnicy mojej macicy

Pierwsze z czym przyszło mi się skonfrontować była moja mama. A w zasadzie nasza wojna. Wojna, która rozpoczęła się konfliktem serologicznym, jeszcze w macicy. Podczas porodu okazała się walką na śmierć i życie. Potem przybrała formę gorliwego wychowania na grzeczną dziewczynkę, dobrze przygotowaną do roli pokornej i usłużnej żony, oraz pełnej poświęcenia i zatyranej matki.

A ja? To było zbyt trudne… uciekłam, zapadłam się w sobie, odcięłam się i zagrzebałam wszystko w podświadomości. A wraz z mamą odcięłam wszystko co za nią stało…. co było większe i potężniejsze… co przez nią do mnie przypłynęło.

Gdy wreszcie po latach odważyłam się przeżyć cały ból i rozpacz dziecka złożonego w ofierze. Po raz pierwszy poczułam wartość mojego istnienia. Wartość tego, że jestem! I choć moja mama była jaka była, to dzięki niej JESTEM – ISTNIEJĘ! Co więcej poczułam ogromną wartość tego, że jestem właśnie KOBIETĄ.

… i wtedy, po 2 latach powróciła moja miesiączka.

Moja macica jest emocjonalna

Mijały kolejne miesiące. Coraz lepiej się czułam, okrzepłam już nieco w macierzyństwie i wtedy podszedł kolejny duży temat – złość. Złość, że nie mogę swobodnie być matką, bo tradycje, bo zwyczaje, bo ekonomia i badania naukowe. Złość, że nie mogę swobodnie się temu przeciwstawić, bo prawa, zasady i ich konsekwencje. A nawet złość, że nie mogę swobodnie się złościć, bo to nie przystaje do obrazu matki-idealnej.

Tym razem temat podchwyciłam bardziej entuzjastycznie, ćwiczyłam i wsłuchiwałam się w siebie, nie uciekałam od trudnych sytuacji, w które wciągała mnie intuicja. Kulminację przeżyć rozpoczęła bólem moja macica. Był to jedyny, od czasu porodu, ból menstruacyjny. Ten sam jaki dobrze znałam. Trwał kilka godzin i zaprowadził mnie w moją wewnętrzną otchłań wypełnioną po brzegi „niewysłoszczoną” złością z czterdziestu lat. Potem dołączyła się wątroba i wysoka gorączka – główny organ związany ze złością. „Bulgotałam” trzy dni, aż wypłynęło wszystko….
Od tej pory wiem, że moja macica jest eMOCjonalna i kieruje mnie do źródeł własnej mocy. MOC jest aspektem kobiecym, zablokowanym m.in. pokładami „niewyzłoszczonej”, nieprzeżytej złości.

Na szlaku macicy

O tej pory podążam za wskazówkami mojej macicy. Jestem wyczulona na jej najdrobniejsze poruszenia i znaki. Nie musi już krzyczeć bólem. Pozwalam jej stwarzać moje nowe życie, choć paplanina umysłu wciąż nie ustaje. Już nie wystarcza mi, że jestem kobietą. Pragnę być KOBIETĄ SPEŁNIONĄ i jestem gotowa pójść dokąd mnie zaprowadzi. Wiem też, że nikt nie wymyślił, że jestem Kobietą. Stworzyła to macica mojej mamy. Dla mojej pełni.

Zwrot ku Kobiecości

Teraz, po tym jak lata temu sama przeszłam długą drogę do skontaktowania się ze swoją kobiecością, zachęcam do tego także inne kobiety. Zobacz, jak w trzech kolejnych filmach poruszam bardzo istotne kwestie: oczyszczania, oddychania i relaksu.

Kurs online Zwrot Q Kobiecości

Jeśli chcesz otworzyć się na swój kobiecy wzrost, polecam kurs online, w którym pomogę Ci wejść na ścieżkę Twojej prawdziwej kobiecej mocy. Dzięki temu poczujesz się lepiej na wielu płaszczyznach – zdrowia fizycznego, psychicznego, społecznego i duchowego.

Kurs został stworzony w wygodnej formie – możesz korzystać z niego w dowolnie wybranym przez siebie czasie i miejscu. Uczestnictwo w nim jest możliwe nawet, jeśli Twoje życie jest bardzo intensywne.

Zainteresował Cię kurs? Zobacz szczegółowe informacje na temat kursu „Zwrot Q Kobiecości”.

Tekst: Hanna Gryzińska-Onifade

HOLISTYCZNE PODEJŚCIE DO ZDROWIA DZIECI

Znacie takie dzieci, które cały czas są przeziębione? Gil z nosa, kaszel… Ledwo dziecko wyzdrowieje a za kilka dni znów chore. Automatycznie sięgamy po leki zbijające gorączkę czy niwelujące inne objawy chorobowe. Prawdopodobnie każdy rodzic chce pomóc swojemu dziecku jak najszybciej. I nie ma w tym nic złego… Gdyby nie to, że zazwyczaj kończy się to na zażegnaniu problemu, a nie na jego rozwiązaniu. A problem nie rozwiązany lubi o sobie przypominać w ten lub jeszcze bardziej wyrafinowany sposób – jak np w przypadku powracającego przeziębienia czy trudniejszej choroby. Większość z nas myśli, bo taki zresztą jest ogólny trend, że wszelkie wirusy i choroby pochodzą ze świata zewnętrznego i nie mamy żadnego wpływu na to, czy nasze dzieci zachorują czy nie. A z naszej perspektywy temat jest głębszy.

Podczas realizacji naszego projektu zapytaliśmy wielu ekspertów od zdrowia, reprezentujących szersze spojrzenie niż tylko medycyny zachodniej-akademickiej, o to czym jest choroba i dlaczego się pojawia. Zobaczcie sami co mają na ten temat do powiedzenia.

Choroby dzieci według Ajurwedy

Kaumarabhrtya to specjalna gałąź ajurwedy, dedykowana pracy z dziećmi. Radzi sobie ona bardzo dobrze nie tylko z takimi dolegliwościami jak przeziębienie czy kaszel, ale także astma, autyzm czy ADHD. W ajurwedzie dużą uwagę przykłada się do wzmacniania systemu odpornościowego i nerwowego ziołami – tak aby organizmowi łatwiej było dojść do homeostazy. Zobacz film, w którym lekarz ajurwedyjski dr Partap Chauhan opowiada o leczeniu dzieci w ajurwedzie.

Choroby dzieci według Totalnej Biologii

Według totalnej biologii choroby dzieci zwykle wynikają z problemów emocjonalnych rodziców. Mogą być na przykład związane z trudnymi sytuacjami, które wydarzyły się w tzw. okresie Projektu – Celu (9 miesięcy przed poczęciem, cały okres ciąży i pierwszy rok życia dziecka). Jest to okres, w którym rodzice nieświadomie tworzą plan na życie dziecka.

Być może z punktu widzenia medycyny akademickiej to brzmi niesłychanie. Wszystko to ma jednak swoje biologiczne uzasadnienie. Rodzice z problemami, zestresowani – nie są w stanie zapewnić swoim potomkom bezpieczeństwa.  W takiej sytuacji dziecko to wyczuwa i przejmuje emocjonalne problemy rodziców do swego ciała – nijako ratując ich w ten sposób przed tymi konfliktami, po to, aby zapewnić sobie przetrwanie. Oczywiście dziecko może mieć także swoje własne emocjonalne problemy, ale w pierwszych latach życia zdecydowana większość z nich, to problemy rodziców. 

Dzieci w Ustawieniach Systemowych

Bardzo często rodzice chcą pracować z problemami swoich dzieci metodą ustawień systemowych. W takich sytuacjach zawsze pracuje się z rodzicami, a nie z dziećmi. Jest tak, ponieważ z punktu widzenia ustawień systemowych Berta Hellingera, dzieci są zawsze niewinne.

Zobacz film, w którym Mirek Czarko-Wasiutycz, terapeuta ustawień systemowych, opowiada o swoich doświadczeniach w pracy z dziećmi.

Podejście ustawień pokrywa się z  podejściem psychobiologii (synteza totalnej biologii, recall healing, biologiki, nowej germańskiej medycyny). Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku, dzieci przejmują emocjonalne konflikty rodziców i nierozwiązane sprawy przodków.

Dzieci i wczesna trauma

Koncepcja wczesnej traumy mówi, że w terapii należy przyjrzeć się życiu dziecka od samych początków jego istnienia. Podobnie jak w psychobiologii – bardzo ważną rolę odgrywa tu cały okres ciąży, poród, a także zdarzenia, które miały miejsce w pierwszym roku życia dziecka. Jeśli na przykład poczęciu dziecka towarzyszyła przemoc fizyczna, może czuć się ono niechciane, odrzucone. To wszystko w konsekwencji może sprawić, że dziecko przestanie się dobrze rozwijać. Posłuchaj co na ten temat do powiedzenia ma prof. Franz Ruppert, psycholog pracujący głównie z wczesną traumą.

Jak pracować z dziećmi?

Jak widzisz, Richard C. Overly dużą wagę przykłada roli opowieści w wytłumaczeniu dzieciom zachodzących procesów. Podobnie jest w przypadku Psychobiologii – tam również opowieść może mieć działanie terapeutyczne.

Praca z dziećmi w Totalnej Biologii

Przygotowaliśmy darmowy odcinek z kursu Akademii Psychobiologii, podczas którego dr n. med. Marzanna Radziszewska opowiada o tym, jak można pracować z problemami dzieci z punktu widzenia psychobiologii.

Kilka istotnych informacji:

  1. W przypadku dzieci poniżej 12 roku życia w proces dochodzenia do zdrowia dziecka powinni być czynnie zaangażowani rodzice lub inni członkowie rodziny – na przykład dziadkowie. Jeśli dziecko ma więcej niż 12 lat, zaangażowanie rodziny jest również bardzo istotne, ale można też już pracować bezpośrednio z dzieckiem.
  2. W przypadku małych dzieci można pracować z nimi podczas snu. Podświadomy mózg działa 24 godziny na dobę, więc z powodzeniem można wytłumaczyć dzieciom temat przez sen – z wykorzystaniem opowieści czy bajki terapeutycznej. W trakcie opowieści dobrze jest wykorzystywać metafory.
  3. Nie używamy terminologii medycznej. Nie mówimy: masz zespół Aspergera, masz cukrzycę itp. Opisujemy objawy – kaszlesz, dusisz się, boli cię ręka, masz swędzące plamy na skórze, masz problemy w kontaktach z rówieśnikami itp.

Szczegółowy schemat rozmowy z dzieckiem przez sen znajduje się w filmie poniższym.

Tekst: Magdalena Marek


☎  Telefon: +48 696 256 086

CZYM JEST MIŁOŚĆ WG HUNY I PSYCHOBIOLOGII

Miłość i zakochanie – używamy tych słów na co dzień, ale często mylimy ze sobą te dwa pojęcia.

Według dr Davida R. Hawkinsa, w stanie zakochania tracimy dostęp do racjonalnego umysłu – tak naprawdę jest to stan ubezwłasnowolnienia. Z kolei miłość… Miłość to coś więcej – to stan istnienia, w którym jesteśmy chętni do bezinteresownej pomocy. To właśnie miłość posiada zdolność do podnoszenia innych na duchu i dokonywania wielkich czynów dzięki czystości swoich pobudek.

Miłość wg Huny i Hawajczyków

Pewnie znasz hawajskie słowo Aloha. Używa się go jako pozdrowienia, ale ma także drugie znaczenie – oznacza miłość i szczęście. Według Huny jeśli nauczymy się kochać, będziemy żyć szczęśliwie. Miłość daje wolność. Nie mówimy „być kochanym to być szczęśliwym” – mówimy „kochać to być szczęśliwym”.

Posłuchaj jak Marta Gierczyńska, nauczycielka hawajskiego masażu Lomi Lomi Nui mówi o tym, że aby doświadczać miłości trzeba nauczyć się przede wszystkim dawać ją samemu sobie.

Miłość wg Psychobiologii i Totalnej Biologii

Czasami nie potrafimy kochać i tworzyć zdrowych relacji, ponieważ rządzą nami różnego rodzaju programy, które zakodowały się w naszym nieświadomym automatycznym mózgu.

W jaki sposób mogły się zakodować? Na przykład może ma to związek z jakąś historią rodową. Bardzo często to, co przeżyli nasi przodkowie może wpływać na nasze postrzeganie związków i blokować tworzenie zdrowych i opartych na szacunku relacji.

Warto poszukać także przyczyn w okresie Projektu-Celu. Na okres ten liczy się czas na 9 miesięcy przed poczęciem, całą ciążę oraz pierwszy rok życia dziecka. Wszystko to, co w tamtym okresie przeżywali i doświadczali rodzice, staje się później psychologicznym konfliktem potomków. Jeśli np. rodzice w tym czasie się kłócili czy mama została opuszczona przez tatę – wszystko to może mieć wpływ na relacje, jakie ich dziecko będzie budowało w swoim dorosłym życiu.

Posłuchaj licznych przykładów, które podaje w filmie dr n. med. Marzanna Radziszewska.

Tekst: Magdalena Marek


☎  Telefon: +48 696 256 086

Zaburzenia odżywiania wg totalnej biologii

Zrównoważona dieta, ćwiczenia fizyczne, suplementy. Wielu osobom wydaje się, że to wszystko wystarczy, by zachować zdrowie. Dziwią się, że chorują, bo wydaje im się, że odpowiednio dbają o siebie. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że wszystkie wymienione wyżej sposoby to szukanie rozwiązania swojego problemu zdrowotnego na zewnątrz, zamiast w sobie.

Wpływ emocji i przekonań na zdrowie

Kiedy spojrzymy na kwestię zdrowia i choroby z punktu widzenia Psychobiologii – okazuje się, że chorobom można zapobiegać poprzez profilaktykę, taką jak praca z emocjami i destrukcyjnymi przekonaniami. Może odbywać się to np. podczas sesji z psychologiem, psychoterapeutą czy coachem. Istotne w procesie mogą okazać się także różne ścieżki rozwoju osobistego czy duchowego.

Oczywiście wszystkie wymienione na początku artykułu czynniki też są istotne, ale nie możemy zapomnieć o najważniejszym z nich – o pracy nad sobą.

Czym jest profilaktyka wg medycyny akademickiej a czym wg Psychobiologii? Zapraszamy do posłuchania dr n.med. Marzanny Radziszewskiej.

Zaburzenia odżywiania wg Totalnej Biologii

Wśród zaburzeń odżywiania znajdziemy nadwagę, niedowagę, bulimię, anoreksję i ortoreksję. W Polsce w dalszym ciągu niewiele mówi się o ortoreksji – patologicznej obsesji na punkcie zdrowego odżywiania. Jak widać – przesada także może prowadzić do pogorszenia samopoczucia.

Każdy z nas jest inny. Jeden bardzo mało je i jest szczupły, drugi całymi dniami głoduje i ma nadwagę. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym z czego to może wynikać?

Z punktu widzenia Psychobiologii jedną z możliwych przyczyn zwiększonej ilości tkanki tłuszczowej może być konflikt porzucenia. Mógł się on uaktywnić np. jeśli mama w ciąży czuła się porzucona przez tatę lub dziecko bezpośrednio po porodzie było oddzielone od matki – np. z powodu konieczności przeniesienia go do inkubatora.

O czym jeszcze może świadczyć nadmiar tłuszczu? O tym, że czujesz się niedoceniany. W takiej sytuacji Twój automatyczny nieświadomy mózg poprzez zwiększenie ilości tkanki tłuszczowej chce sprawić, że staniesz się bardziej widoczny.

Nadwaga i niedowaga to lustrzane odbicia tych samych konfliktów. Nadwaga jest związana z walką, z kolei niedowaga z ucieczką. Aby być dobrym w walce, należy być dużym, aby szybko uciekać – drobnym.

Zapraszamy do obejrzenia darmowego odcinka wprowadzającego do tematyki odżywiania z punktu widzenia Psychobiologii.

Tekst: Magdalena Marek


☎  Telefon: +48 696 256 086