Spotkałam się ostatnio z moim rodzeństwem. Rzadko się widujemy ze względu na mieszkanie w rożnych zakątkach świata, ale częściowo też z powodu różnic światopoglądowych. Bardzo się lubimy, ale omijamy niebezpieczne tematy.
Słuchając moich bliskich obserwowałam te same mechanizmy, które widzę u siebie. Ogląd szerszym spojrzeniem niż mainstreamowe, przeglądanie różnych kanałów informacyjnych, wyciąganie własnych wniosków. Do tego jako jedne z głównych wartości: rodzina i wolność. A jednak finalnie lądujemy po przeciwnych biegunach. Weźmy choćby dwa najgorętsze tematy ostatnich czasów: Jedni z nas się szczepią inni nie, mamy różne zdania na temat tego, kto stoi za sytuacją na wschodzie. Jak to możliwe, że inteligentne istoty o podobnym systemie wartości, korzystające z tych samych narzędzi, tak się różnią?
Okulary VR – wirtualna rzeczywistość
Zabraliśmy nasze dzieciaki na kosmiczną wystawę w Warszawie. Na końcu wystawy były różne automaty, na których można było zwiedzać kosmos, eksplorować nowe planety etc. Wspólnym elementem tych urządzeń były okulary VR, dzięki czemu można było doświadczać wirtualnej rzeczywistości. Mój brat namówił mnie żebym przejechała się na motocyklu po futurystycznym mieście. Motocyklem można było sterować, robił przechyły przy skrętach, czuć było wstrząsy, we włosy wiał wiatr, a w okularach VR było widać świat.
Spadanie w przepaść
Mój brat z siostrą, ich dzieciaki i moja córka stali obok i robili zdjęcia. A ja jechałam. Słyszałam jak się śmieją, a mimo to po minucie świat wirtualnej rzeczywistości totalnie mnie zabrał. Wkoło mnie jechały jakieś straszne potwory drogowe. Na zboczach widać było przepaść. Zapanowanie nad motocyklem wcale nie było takie proste. Bałam się rozpędzić. Serce zaczęło szybciej bić, pot pojawił się na czole. Gdy tylko przyspieszałam odezwała się moja trauma powypadkowa. Dawno temu doświadczyłam dwóch poważnych wypadków komunikacyjnych. I tu ciało zaczynało panikować. A mój brat krzyczał: No rozpędź się, skocz z rampy. Spadnij w przepaść. Daj się zabić. Zobaczysz, będzie ekstra!
Pomimo, że wiedziałam że siedzę na kawałku plastiku w bezpiecznych warunkach, mój umysł wierzył też w ten wirtualny świat. Naprawdę się bałam. I to było bardzo realne. Może nawet bardziej realne niż to, że obok moja czteroletnia córeczka wołała Mamo, ale super!
W końcu dałam się zabić. Nie żeby specjalnie, po prostu nie wyszło mi na zakręcie. Lęk całkowicie nie minął, ale napięcie zdecydowanie zmalało. W tej wirtualnej śmierci było nawet coś ekscytującego. I na pewno było to mniej stresujące niż sama jazda. I taka myśl mi została po tym doświadczeniu: A co jeśli faktyczna śmierć będzie podobna? I przejście będzie tak lekkie? Co jeśli straszne jest tylko bycie w napięciu przed? A co jeśli przymus opowiadania się za którymkolwiek z gorących tematów to podobny pomysł na napięcie? Opowiesz się, stres minie, możesz żyć dalej własne życie… tylko, że:
Ty też masz okulary na nosie
Widziałam facebooka mojej teściowej i swojej mamy i muszę wam powiedzieć, że to zupełnie inne światy. Moja mama i teściowa nie widzą tego co ja, a ja nie widzę tego co one, chociaż tematyka jest ta sama. Jakby każdy miał swoje prywatne, a jednak łudząco przypominające obiektywne wiadomości. Co jest zatem prawdziwe, a co wykreowanym światem?
I tak sobie myślę, że strasznie to popieprzone. Mi samej trudno jest się rozeznać i namierzyć, gdzie w tym wszystkim jest moja prawda. Poszukuję sposobów na odnalezienie kontaktu z własnym, wewnętrznym autorytetem i staram się mieć otwarte serce. Kocham swoją rodzinę, ale wyraźnie widzę, że wszyscy zakładamy okulary. Ale jak tu razem żyć, kiedy różnice światopoglądowe prowadzą do obrony wartości?
Dżdżownica
Tak mnie wiadomości ze świata zasmucają, że zamieniłam laptopa na kontakt z roślinami. Przygotowałam rozsady pomidorów, ogórków, dyni, kalarepy i innych. Siałam, wrzawa zewnętrzna przycichała. Do czasu aż z kompostu wyłoniła się tłusta dżdżownica! Pomimo, że wiem jakie są pożyteczne, to bardzo ich nie lubię. No i krzyknęłam. Automatycznie włożyłam swoje okulary ‘zapisanych traum nie wiadomo skąd”.
Mąż mnie obśmiał, a córeczka spytała o co mi chodzi. Nie wiem czemu tak nie lubię dżdżownic. Pomimo ekologicznego zacięcia, gdybym tak miała uczciwie się przyznać, to pewnie z czasem sama wymyśliłabym nawozy zamiast naturalnego kompostu – dzieła życia dżdżownicy. Trudna to prawda o sobie. Łatwo oceniać, jeszcze łatwiej doprowadzić do podziału. I tak sobie myślę, że ani nie jestem lepsza, ani gorsza od innych ludzi.
Odmawiam rozumienia, zostaję hedonistką
Naprawdę za głupia jestem na złożoność tego świata. Choćbym zrobiła doktorat z bieżących informacji to i tak nie wiem, czy to co czytam, czy słucham, jest prawdą. To nie jest moje doświadczenie, to tylko informacje. Bardzo angażujące informacje. Bo co jest dla mnie prawdą? Raczej nie znajdę jej w informacji. Informacja w większości przypadków będzie prowadzić do głowy, a głowa będzie kierować się lękiem o przetrwanie.
Prawda jest w ciele, bo ciało nie kłamie. Po prostu, taki nasz projekt. Możemy oszukiwać innych, ale swojego ciała nie da się oszukać. Wierzę, że przyszliśmy żyć na tej pięknej ziemi dla przyjemności, w przepływie. Wszystko co prowadzi do lęku to jakieś zakłamanie. Ale wierzę też, że są tacy, którym bardzo zależy na tym byśmy się bali. I to nie ważne czy boją się wirusa, czy boją się skutków szczepień. Boją się, więc cel osiągnięty. Ale to nie jest prawda. Nie moja. To tylko okoliczności. Odmawiam rozumienia tego świata, odmawiam rozumienia wszystkich oligarchów tego świata. Rosyjskich, ukraińskich, polskich, izraelskich, chińskich, amerykańskich i wszystkich innych. Wybieram siebie i idę wysiać papryczki.
A gdzie jest twoja wewnętrzna prawda?
Na obecne abstrakcyjne czasy trzeba mieć abstrakcyjną mapę. Nic już nie jest tym na co wygląda, czemu więc nie takie coś:) Human Design poznałam kilka lat temu, kiedy mój znajomy, człowiek sukcesu, zawierzył cały swój biznes wytycznym z Human Design. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co to jest. Ale było to tak dziwaczne i tak dla mnie nie zrozumiałe, że że zaczęłam zgłębiać temat. No i im głębiej w las, tym ciekawiej. I przepadłam. Przynajmniej na ten moment:) Zajmuję się Human Design zawodowo i z pełna pasją.
Jeśli zatem chcesz się dowiedzieć więcej o swojej indywidualnej strategii działania? Nauczyć się jak się rozeznać w tym, co ci posłuży a co nie? Chcesz poznać swoje świadome i podświadome mechanizmy, predyspozycje, ograniczenia, uwikłania, filtry percepcji itd, po to, aby w pełni je ujawnić i objąć całą/całym sobą. Być wolną/ wolnym?
To zapraszam do przyjrzenia się swojemu portretowi psychologiczno-energetycznemu.
Główne narzędzia, z których korzystam i którymi się inspiruję przy opracowaniu matrycy to human design, ale też totalna biologia, psychobiologia, ustawienia systemowe, tarot i praca z mitami.
Więcej informacji na stronie www.weronikaburban.pl
Tekst: Weronika Burban
Genialne!
Kobiety-to-Mądrość, która uratuje ludzkość!
Spróbuję Human Design!
Krzyś!
Odnalazłam Pani artykuł w najlepszym dla mnie momencie. A może to ten artykuł mnie znalazł …?
Dziękuję za ten przepływ wartościowych informacji. Nie z tego wymiaru…✨
Bardzo mi miło czytać takie słowa:)