Czy partnerzy w związku mogą, nawet przez całe życie, bezwiednie prowadzić grę, która jest jest dla nich obojga zarazem niezbędna i wyniszczająca? Czy to możliwe, by silne, niosące ulgę wrażenie, że znamy się z tą kobietą, z tym mężczyzną od zawsze, było tylko iluzją, za którą kryje się tajemny, często bardzo smutny w skutkach, układ? Jeśli tak, to kto ustalił reguły tej gry? I czy można wyjść z tego zaklętego kręgu?
Zjawisko koluzji (niem. Kollusion – zmowa, łac. colludere – zagraj razem), bo o nim mowa, może się wydawać nieco tajemnicze. Kiedy zagłębiamy się w ten temat, przed naszymi oczami pojawiają się takie słowa, jak: nieświadomie, pułapka, iluzja. Tu nic nie jest oczywiste, wszystko rozgrywa się pod powierzchnią pragnień, oczekiwań i skrytych motywacji. Właściwie niemal każdy z nas, wchodząc w bliskie relacje (również przyjacielskie, zawodowe, rodzicielskie), staje się uczestnikiem takiej zmowy, dlatego zrozumienie, na czym ona polega i czemu właściwie służy, może być jedną z najbardziej wartościowych refleksji w naszym życiu. Przyjrzymy się temu zjawisku na przykładzie związków, bo to w nich temperatura emocji jest największa i to tam utrata wielkich nadziei na szczęśliwe życie zdaje się być najbardziej dojmująca. Niech suchą definicję, która laikowi może się wydać równie skomplikowana, co całe zjawisko, zastąpi przykład.
Jesteśmy jednością
Oboje dobrze pamiętają pierwsze miesiące po tym, jak się poznali. „Wreszcie spotkałam kogoś, kto mnie rozumie jak nikt inny” – myślała ona, wpatrując się w jego oczy. „Mam wrażenie, że znam ją od zawsze” – powtarzał w duchu on, gdy słuchał z podziwem jej opowieści i zwierzeń. Podziwiał ją i dzięki temu podziwowi, aurze jej wspaniałości, czuł się lepszy – bardziej wartościowy, mądrzejszy. Ona natomiast uwielbiała, gdy patrzył na nią z zachwytem. Czuła się wtedy wyjątkowa. Razem stanowili jedność – tak siebie postrzegali. Magiczny czas zakochania dobiegł jednak końca; pojawiły się pretensje, frustracja, której nie łagodził już łagodny dotyk dłoni ani czułe słowa. Jak to możliwe, że cudowna błogość zamieniła się w unikanie bliskości, niechęć i rozczarowanie?
Znieczulić ból
Otóż żadne z nich nie wybrało partnera przypadkowo, choć każde potrafiło, opowiadając o pierwszych spotkaniach, znaleźć wiele racjonalnych powodów na uzasadnienie swojego wyboru (motyle w brzuchu, wysoka inteligencja, poczucie humoru, podobne gusta muzyczne itd.). Jednak na nieświadomym poziomie oboje szukali kogoś, przy kim „znieczulą” ból wywoływany przez emocjonalną ranę doświadczoną w dzieciństwie (np. pustkę emocjonalną, brak odzwierciedlania ich emocji przez rodziców we wczesnym okresie rozwoju). Bezwiednie wyczuwali, że obiekt ich zainteresowania również ma podobny konflikt wewnętrzny idealnie pasujący do ich własnego (na zasadzie dwóch stron tego samego medalu). Dzielili nieświadomie wspólny obszar: dokuczliwe uczucie wewnętrznej pustki, lęk przed unicestwieniem, pragnienie zlania się w jedno i znikomość własnej wartości. Jednocześnie przyjęli komplementarne wobec siebie role (np. podziwiana i podziwiający – zobrazowana wyżej pokrótce koluzja narcystyczna), unikając mierzenie się z tym, co niechciane, ukrywane lub tłumione. Stworzyli iluzję idealnego związku, w którym nigdy nie doświadczą bólu.
Ponad cierpieniem
W okresie zakochania, kiedy granice ich ja się zatarły, wydawało się im, że możliwe jest bycie szczęśliwym i całkowite zapomnienie o tym, co sprawia cierpienie, stopienie się w jedno. To było jednak tylko złudzenie. Kiedy rana tuli się do rany, gdy odrzucenie staje naprzeciw odrzucenia nie ma możliwości, bez refleksji i podjęcia pracy na głębokim poziomie, by związek dawał radość i spełnienie.
Jeśli jednak odważnie przyjrzeć się tematyce koluzji, jasne staje się, że problemy w związku są szansą nie tylko na to, by uczynić relację głębszą, bardziej szczerą i prawdziwą, ale także, by rozwinąć się jako człowiek, by uzdrowić to, co i tak prędzej czy później upomni się o uwagę. I by po zakończeniu jednej, nie dającej satysfakcji relacji, nie wejść w kolejną, tylko pozornie odmienną od poprzedniej.
Podczas pisania tekstu korzystałam z materiałów z kursu Koluzje – zagadki bliskich związków wg Psychobiologii dr n. med. Marzanny Radziszewskiej, a także z książki Jolanty Toporowicz pt. Nie(zwyczajne) Ja.
Tekst: Anna Ślubowska